top of page

TERAZ JA!


Jak długo można pracować nad sobą i swoim rozwojem? Jak długo trzeba pracować nad sobą i swoim rozwojem?


Na oba pytania odpowiedź jest jedna. Całe życie. Z perspektywy wieczności to moment, chwila. Drobiazg.


Człowiek jest tworem w ciągłej kreacji, w ciągłym tworzeniu... tworzeniu się. W związku z powyższym nie może osiągnąć momentu kompletności tu, w życiu doczesnym.


Nasza praca nad sobą zwykle zaczyna się od wyrównywania swoich braków w porównaniu z innymi. To praca bez końca, bo jesteśmy tak różni, że absolutnie zawsze znajdziemy u kogoś coś, czego sami nie mamy. Nieszczęście polega na tym, że ten swój brak interpretujemy jako wadę, którą natychmiast należy wyrugować. Wyższą szkołą jazdy jest oparcie się pragnieniu dorównania wszystkim we wszystkim.


Potem - w dalszym ciągu mówię: zwykle, albowiem te i inne procesy są bardzo indywidualne - z naszych obserwacji ludzi robimy sobie komplikację dostosowaną bardziej do naszych potrzeb, naszego usposobienia. Ale ciągle pali nas pragnienie, by być jak (John Malkovich😉). Jest to o tyle niebezpieczne, że grozi utratą własnej tożsamości. Chęć bycia takim jak czy podobnym do zabija to, co w nas najpiękniejsze.


Przychodzi potem - oczywiście: zwykle - taki moment, w którym przywdziewamy role narzucane nam orzez społeczeństwo. A więc: troskliwej matki, ambitnej pracownicy, samodzielnej przedsiębiorczyni, skrupulatnej gospodyni etc. Bywa i tak, że dopiero pod koniec życia uświadamiamy sobie, że - grając różne role - nie mieliśmy czasu... być sobą.


Bo, oczywiście, przyjmujemy różne role. Jesteśmy matką, żoną, partnerką - w domu, przyjaciółką - u i dla przyjaciółki, przedsiębiorczynią w swojej firmie. Przechodzimy od jednego typu zadań do innych. Rola matki w godzinach pracy nie byłaby przydatna ani potrzebna. Czasem nawet mogłaby przeszkodzić. Bycie przedsiębiorczynią podczas wieczoru przy świecach też niekoniecznie jest potrzebne... Ważne jest jednak, by przyjmować te role w określonych sytuacjach, a nie - stawać się nimi.


Jesteśmy czymś dużo, dużo więcej niż tymi rolami. Czymś dużo, dużo więcej niż sumą tych ról.


Gdy dostrzegamy swoje "braki", zabieramy się do ich wyrugowania. Pracujemy nad tym, by się pozbyć kilogramów, jąkania, krzywych zębów - bo na początku zwykle chodzi o to, co widoczne najbardziej. Potem próbujemy wyposażyć się w pewne umiejętności, które pomogą nam coś osiągnąć - kończymy szkoły, kursy, uczymy się języków, nabywamy umiejętności potrzebnych nam do czegoś. To zwykle drugi etap. Oba mogą, choć nie muszą, wynikać z porównywania się do innych.


I przychodzi taki moment, gdy tkwienie w różnych rolach narzuconych przez społeczeństwo i poczuciu wszelakich braków wynikających z porównania się z innymi staje się czymś, z czym już przestajemy sobie radzić.


Dlaczego? Bo z każdym dniem oddalamy się od istoty tego, kim jesteśmy. Czujemy podświadomie, że zadajemy sobie gwałt, ale zagłuszani informacjami z zewnątrz, nie możemy tego usłyszeć wyraźnie.


Tak naprawdę w tym miejscu dopiero zaczyna się nasza prawdziwa nauka. Wszystko do tej pory to były przygrywki, szkółka niedzielna. Dopiero, gdy zaczynamy uczyć się siebie, uczymy się naprawdę.


Uczenie się siebie nie oznacza lekceważenia innych. Nie oznacza niewywiązywania się z naszych obowiązków życiowych. Oznacza jedynie - lub aż - wsłuchanie się w siebie. Oznacza akceptację siebie. Uznanie siebie. Polubienie siebie. Oznacza pochylenie się nad sobą, swoimi potrzebami.


Te potrzeby dotyczą absolutnie każdej dziedziny życia. Dotyczą sfery fizycznej - naszej diety, higieny, snu, ruchu, wszelakich sygnałów bólowych, dolegliwości, zdrowia, higieny związanej z korzystaniem z ekranów etc. Dotyczą sfery emocjonalnej - tego, czy potrafimy nazwać nasze emocje, czy je rozumiemy, czy dajemy im przestrzeń, czy zaglusza6, tłumimy i uciekamy od nich. Dotyczą sfery relacyjnej - czy nasze relacje z bliźnimi są głębokie, czy potrafimy rozmawiać, nie tylko: gadać, czy potrafimy zrezygnować z relacji, które nas nie wspierają etc. Dotyczą sfery intelektualnej - czy ciągle jesteśmy ciekawi świata, czy uczymy się ciągle czegoś nowego, czy zadajemy pytania i poszukujemy odpowiedzi. Dotyczą sfery duchowej - czy potrafimy nazwać cel naszego życia, czy rozpoznajemy jego sens, czy poszukujemy odpowiedzi na te pytania.


Dbałość o siebie jest pełna tylko wtedy, gdy nie unikamy żadnej sfery. Gdy troszczymy się o siebie kompleksowo.


Same masaże nie sprawią, że osiągniemy dobrostan. Nie sprawi tego sama medytacja. Nie uczyni tego cudowną przyjaźń czy relacja romantyczna. Nie uda się to poszukiwaniom intelektualnym. Ani duchowym. Owszem, dbałośćo jakąkolwiek sferę da zadowolenie. Da poczucie, że coś robimy. Da satysfakcję. Da spokój na jakiś czas. Ale nie da dobrostanu pełnym tego słowa znaczeniu.


Dlatego zapraszam Cię na pięciodniowe darmowe wydarzenie TERAZ JA, podczas którego pochylimy się HOLISTYCZNIE nad dobrostanem. Zadamy sobie pytania, przeanalizujemmy zasoby, postawimy cele, wyznaczymy kroki milowe i wyruszymy w podróż. Ważną podróż. Podróż do siebie.


Zapraszam, zapisz się:



ความคิดเห็น

ได้รับ 0 เต็ม 5 ดาว
ยังไม่มีการให้คะแนน

ให้คะแนน
bottom of page