Jesteś doskonała...
- Ewa Joanna Sankowska

- 3 dni temu
- 3 minut(y) czytania

Komnata Wybaczenia. Przedsionek Pałacu Dobrostanu. Twojego wewnętrznego Pałacu.
Czy często tam zaglądasz? Czy rezerwujesz sobie codziennie czas tylko dla siebie? Czy dotykasz tego, co ważne? Czy pozwalasz sobie na błędy, niedoskonałość, niewiedzę?
A może ścigasz się? Z innymi, ze światem, ze sobą? Może wymagasz od siebie ciągle więcej i więcej? Żeby włosy lśniły, twarz nie miała zmarszczek, ciało było zgrabne i powabne. Żeby pieniądze płynęły, kariera się rozwijała, podziw w oczach innych był widoczny.
Czy pozwalasz sobie na bycie niedoskonałą, czy wymagasz od siebie doskonałości?
Jeśli wymagasz – od ciała, intelektu, umiejętności – żyjesz tak trochę nie swoim życiem. Żyjesz życiem pozornym, sztucznym, urojonym. Czyli jakbyś nie żyła wcale. Udajesz. Nie ważne, czy ze strachu przed innymi, czy sobą. Przed kimś, czymś konkretnym, czy przed kimś, czymś złudnym.
Perfekcjonizm nie polega na tym, że chcesz robić lepiej i być lepszą. Perfekcjonizm to nie jest podnoszenie sobie poprzeczki, bycie ambitnym. Wielu używa tego określenia zupełnie błędnie, jako coś pozytywnego. Perfekcjonizm nie jest niczym dobrym. To dążenie do ideału z jednoczesnym przekonaniem, że póki go się nie osiągnie, póty jest źle. Innymi słowy – perfekcjonizm blokuje przed działaniem. Nie daje przestrzeni do zakończenia jakiegoś procesu i pójścia dalej. Perfekcjonizm ogranicza, trzyma ciągle z blokach startowych i nie pozwala się rozwijać, bo nie pozwala na błędy. A to na swoich błędach się uczymy.
Co ma do tego Komnata Wybaczenia? A no sporo. W niej możemy zrozumieć, skąd w nas przekonanie, ze musimy być doskonali. Mówisz teraz, że nigdy tak o sobie nie myślałaś? Zastanówmy się. Czy nie ma żadnej aktywności, co do której twierdzisz, że się nie nadajesz? Że nie zrobisz, bo są lepsi, więc może niech oni robią...
Nie założysz wyciętego stroju, bo cellulit... Nie zatańczysz, bo ruchy nie tak zborne jak u koleżanki. Nie pójdziesz na te studia, bo jesteś za głupia. Nie podejdziesz do kogoś, bo kimże ty jesteś, by mu zawracać głowę. Nie jesteś zadowolona ze zrobionego obiadu czy upieczonego ciasta, bo babcia to robiła dobre, nie to co ty. Nie uśmiechniesz się szeroko, bo nie masz amerykańskiego uśmiechu. Wyliczać dalej? Zastanów się, w jakiej dziedzinie nie działasz, bo w porównaniu z kimś innym jesteś żałosna.
A teraz zadam pytanie: według jakiego kryterium? Kto ocenia i jak Twoje zdolności, umiejętności, wiedzę, wygląd etc. I dlaczego tak się tym przejmujesz? Gdzie jest źródło tego przekonania, że jesteś gorsza?
I tu wkraczamy do Komnaty Wybaczenia. Szukamy źródła tych przekonań. Tych przekonań, które hamują, blokują, utrudniają. Tych przekonań, Które sprawiają, że żyjesz w kącie, w stresie, w poczuciu bycia niewystarczającą.
Bo może też jesteś przekonana, że – aby być kimś – musisz pojechać w milion miejsc. Może czujesz, że powinnaś być lubiana, zaakceptowana przez kogoś. Może sądzisz, że Twoje prawo do życia zależne jest od tego, jak intensywnie żyjesz i biegasz to tu, to tam, byle wśród ludzi, byle być widoczną.
Komnata Wybaczenia daje wiedzę, kiedy to się zaczęło. Dlaczego się to zaczęło. I zrzuca z Ciebie obowiązek bycia „jakąś”. Zrzuca z Ciebie obowiązek dostosowania się do jakichkolwiek standardów. Zrzuca z Ciebie potrzebę zaistnienia.
Komnata Wybaczenia daje ulgę. Bo okazuje się, ze nic nie musisz. Bo okazuje się, że wszystko możesz. Bo okazuje się, że jesteś doskonała taka, jaka jesteś i niczego nie musisz naprawiać. Bo okazuje się, że Twoje przekonania trzymały się w niewoli, którą sama sobie narzuciłaś. I oto możesz przeciąć te więzy.
Wchodzisz do Komnaty Wybaczenia? Za nią, za tym przedsionkiem Twojego wewnętrznego Pałacu, będzie pięknie.








Komentarze