top of page

Klucz do zmiany

Zdjęcie autora: Ewa Joanna SankowskaEwa Joanna Sankowska



Przeszłość. Czy warto w nią inwestować?


Pytanie może się wydać absurdalne, a jednak... A jednak tak do końca absurdalne nie jest. Zajmujemy się swoją przeszłością o wiele bardziej, intensywniej niż może się to wydawać. I o wiele bardziej niż jest to potrzebne. Ale od początku.


Potrafisz określić, ile czasu przeznaczasz na to, co minęło? Na szukanie odpowiedzi na pytanie: dlaczego to zrobiłam? Dlaczego tak się zachowałam? Dlaczego powiedziałam to, co powiedziałam? Albo w drugą stronę. Dlaczego nie zrobiłam tego czy owego? Dlaczego nie zachowałam się w taki czy inny sposób? Dlaczego nie powiedziałam tego czy owego? To są oczywiście pytania, na które odpowiedź jest jedna. Ale wcale jej sobie nie udzielamy. W kółko i w kółko powtarzamy jak zdartą płytę: dlaczego, dlaczego, dlaczego? Chyba wcale nie chcemy usłyszeć odpowiedzi. Ona mogłaby wszak zamknąć temat. A my – wbrew pozorom – lubimy się zadręczać.


Jak brzmi ta odpowiedź na niekończące się pytanie: dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta. Postąpiłam/powiedziałam/zachowałam się tak, bo na ten moment nie mogłam inaczej. Nie mogłam z różnych powodów. Bo nie miałam wiedzy, bo nie miałam doświadczenia, bo byłam zbyt porywcza, bo ważniejsze było coś innego. Po prostu. Kropka. To ucina kolejne pytanie, które brzmią ciągle tak samo: dlaczego?


Tkwimy w przeszłości także w inny sposób. Rozpamiętujemy żale, pielęgnujemy swoją krzywdę, szukamy argumentów potwierdzających naszą niewinność wobec okrucieństwa, złośliwości czy innych przywar cechujących bliźnich. W sumie tkwienie w pozycji ofiary usprawiedliwia nasze nie do końca udane zachowania, nasze nie do końca szczęśliwe życie. W jakiś sposób może stanowić odpowiedź na pytanie: dlaczego. Jest jednakże tylko usprawiedliwieniem, nie stwierdzeniem faktu. Mało tego, przywołując trudne chwile, przywołujemy emocje z nimi związane, a te przecież nie są wspierające. Dochodzi więc do sytuacji, w której aktualnie nic się nie dzieje, a nasze emocje są takie, jakby w tej chwili działy się złe (trudne, przykre, bolesne) rzeczy.


Pozostajemy w przeszłości także dlatego, że dostarcza nam przyjemnych chwil, gdy przypominamy sobie dobre momenty. I od czasu do czasu nawet jest wskazane – by przypomnieć sobie uczucie czystej radości, beztroski dziecięcej etc. Niemniej jednak zbyt częste wybieranie przeszłości w miejsce teraźniejszości jest po prostu ucieczką od życia. Nie posuwa nas ani kroku do przodu.


Czy zatem przekreślić przeszłość?


Nie. Nie można. Nie jest to wskazane. Mało tego. Owa przeszłość może nam dostarczyć bardzo wielu dobrych wskazówek.


O jednej już napisałam. Można odszukać w niej dobre emocje i poczuć je teraz. Poczuć teraz emocje, których doświadczaliśmy onegdaj. To może pomóc ruszyć dalej z zapasem tak zwanej dobrej energii. Jest jednak jeszcze jedna kwestia, o której warto pamiętać.


Mianowicie chodzi o wykorzystanie przeszłości do budowania przyszłości. Może nam się nie udać zbudować sensownego planu, jeśli nie skorzystamy z własnego doświadczenia. A ono zostało zdobyte w przeszłości. Innymi słowy: dobrze jest dokonać autorefleksji, zastanowić się, co nam wyszło, a co nie. Pójść dalej – wynotować, z jakich zasobów (wewnętrznych i zewnętrznych) skorzystaliśmy. Które pomogły odnieść sukces, które utrudniły, które uniemożliwiły. Co można by poprawić, usprawnić. Z czego należy zrezygnować. Nad jakimi cechami wypadałoby popracować. Co doskonalić. A o czym zapomnieć. Co ciągle nas uwiera. I w jaki sposób przyczyniało się do trudności. Co uskrzydla i jak pomagało osiągać oczekiwane rezultaty. Nad czym się pochylić, jeśli chcemy skierować swe kroki w stronę, w którą się dotąd nie zapuszczaliśmy. Czego zupełnie nie było w naszej przeszłości, a czego ewidentnie potrzebujemy. Być może jest jakaś przestrzeń niezagospodarowana nie z naszego zaniedbania, ale którą możemy się teraz zaopiekować, w którą możemy wsadzić jakiś atrybut spełniający podobną funkcję.


To jest czerpanie z przeszłości lekcji. Lekcji, które mogą, jeśli z nich skorzystamy, pomóc nam w przyszłości osiągnąć cele, do których dążymy.


Dzięki takiemu spojrzeniu na swoją przeszłość możemy dokonać zmiany w życiu. Swoim życiu.


Nie zastanawiając się nad tym, co było, nie możemy świadomie i odpowiedzialnie podjąć decyzji dotyczącej przyszłości. To tak, jakbyśmy szli drogą i – doszedłszy do rozdroża, musieli podjąć decyzję o dalszej trasie. Nie mając świadomości, jak wyglądała droga, którą pokonaliśmy, nie możemy dokonać sensownego wyboru, bo nie potrafimy porównać tego, co się przed nami otwiera, z tym, co za nami. Jeśli jedna droga prowadzi w wysokie góry, a nie towarzyszy nam refleksja, że mamy nieodpowiednie obuwie, że za plecami na niebie kłębią się burzowe chmury, możemy ją wybrać i narazić się na spore niebezpieczeństwo. Jeśli jedna z nich prowadzi między polami, a nie pamiętamy, że wiąże się z tym pył w upalne lato i płaski krajobraz, za którym nie przepadamy, naradzimy się na nudę i utrudnienia, na które nie będziemy przygotowani.


To, co za nami, powinno nam pomagać w decyzji, co dalej. A żeby mogło tak być, trzeba nam w ową przeszłość zajrzeć i wyciągnąć konstruktywne wnioski. I do tego służy przeszłość. Do nauki. Daje podwaliny pod przyszłość. Wyposaża w doświadczenie. Bez tego nie zaszlibyśmy daleko. Nie osiągnęlibyśmy tego, co osiągnąć możemy. A możemy wszak wiele...

 
 
 

Comments


bottom of page