Myśli moje a świat zewnętrzny...
- Ewa Joanna Sankowska

- 21 paź
- 3 minut(y) czytania

Moje myśli, moje myśli niebiesko-różowe. Myśli płoche. Myśli twórcze. Myśli utrudniające. Myśli postrzępione, pofragmentowane. Nieuporządkowane. Myśli wspierające i myśli niewspierające.
Myśli wychodzące z głowy i rozprzestrzeniające się wokół. Myśli, które stają się samoistymi bytami i - raz wyszedłszy z naszej głowy – stają się myślami, które atakują nas z zewnątrz. Jak się wtedy przed nimi ochronić? Jak rozróżnić, co moje, a co obce? Jak rozpoznać prawdziwe od fałszywego?
Czy jest możliwym uciszenie choć trochę tego chaosu w głowie? Owego małpiego rozumu, który – nie wiedzieć kiedy – stał się wrogiem?
Ten obraz przypomina mi nieco czołówkę Matrixa. Informacje, które płyną, płyną, płyną i nie sposób się w nich rozeznać, rozpoznać, zauważyć błąd. A wpływają na nas bardziej niż się tego spodziewamy.
Bo może jest tak, że to wszystko wokół jest naszym i tylko naszym wymysłem? Świat widziany zmysłowymi oczyma jest planszą wyświetlaną w umyśle? Ta struga myśli kreuje to, co chce, a oczy widzą to, co umysł wykreował? Nie do końca fizycznie, choć zmysłom zdaje się, że tak jest.
Bo może zmysły są na usługach umysły bardziej niż nam się wydaje? Jak we śnie. Gdy śnimy, jesteśmy przekonani, że widzimy, czujemy, słyszymy... Czasem śmiejemy się czy płaczemy przez sen, poruszają się nasze mięśnie, gdy sen jest intensywny.
I potrafimy się z owego snu wybudzić, często krzykiem, gdy sen jest przerażający... Zatem reagujemy na sen, jakby był jawą. Może więc i to, co postrzegamy zmysłami, jest swego rodzaju snem, który projektujemy na zewnątrz?
Bez większego znaczenia dla tych rozważań jest fakt, czy w to uwierzymy, czy potraktujemy jako metaforę. Ważne jest to, że w jakiś sposób widzimy to, co jest w nas.
Zauważyłaś, że – gdy spodziewasz się dziecka – widzisz wokół same ciężarne kobiety lub pchające przed sobą wózek? Gdy jesteś zakochana, wokół Ciebie są same pary? Gdy coś Ci dolega, widzisz smutne, przygnębione oblicza? To nie jest tak, że – dziwnym trafem – ludzie wokół Ciebie są w takim samym lub podobnym stanie. Jesteś wyczulona na to, co Cię wypełnia. I dlatego widzisz wokół siebie wiele takich samych lub podobnych sytuacji czy ludzi.
Wobec tego można – świadomie - „prowokować” to, co na zewnątrz, budując w sobie stany emocjonalne, uczucia, nastawienia, które chcielibyśmy widzieć także poza sobą. Nie zobaczysz, póki nie będziesz mieć tego w sobie.
To trochę jest także o afirmacjach – o tym, dlaczego nie działają. Jakże możesz wykreować coś z poziomu braku? Jak masz przyciągnąć miłość, jeśli wypełnia Cię gorycz? Jak masz przyciągnąć spokój, skoro jesteś rozgorączkowana? Nie ma innego wyjścia, trzeba najpierw popracować nad miłością do siebie, nas spokojem w sobie. To jest o naszych przekonaniach. O wierze w to, czym jesteśmy.
Jeśli moje myśli są przykre, trudno się dziwić, że dostrzegam przykrości na zewnątrz. Jeśli moje myśli są spokojne, widzę na zewnątrz łagodność i harmonię.
Możesz w buncie spytać, czy – jeśli się uspokoisz – znikną wojny, znikną kłócące się sąsiadki, znikną awantury w sklepach i ustawki kiboli. Spróbuj.
I spróbuj odpowiedzieć sobie na pytanie, czy – gdy wypełnia Cię wewnętrzny spokój – myślisz o wojnie, sporach, kłótniach i przemocy? Pewnie nie. No to pójdźmy dalej, skąd wiesz, że one są? Bo widzisz w prasie, telewizji, mediach? Jeśli widzisz,to wpuszczasz w swoje myśli. A wtedy nie są one spokojne. Koło się zamyka. Możesz powiedzieć, że początkowym punktem jest notka w prasie. A jeśli przekornie powiem, że pierwotnym punktem jest Twoja podświadoma chęć znalezienia tej notki?
Ale nawet jeśli założymy, że owa notka jest pierwsza i Twoje myślenie o jej treści jest wtórne, to pytanie brzmi: czy wpuszczasz to do swojego świata? Roztrząsasz, analizujesz, dzielisz na czworo, skupiasz na tym swoją uwagę? Jeśli oddajesz temu, co (nawet pozornie) jest na zewnątrz Ciebie, jest tak, jakbyś oddawała siebie w niewolę. Czy godzisz się na to, by czynniki zewnętrzne decydowały o tym, jaka jesteś?
Zatem wróćmy do myśli swoich, myśli niezbadanych, myśli niespokojnych. I sprawmy, by się wyprostowały, uspokoiły. By sprawiły, że świat „na zewnątrz: stanie się złoty, błyszczący, piękny.








Komentarze