top of page

Nie walcz z oporem

Jakże złudnym jest przekonanie, że – gdyby świat wyglądał tak, jak chcemy – bylibyśmy szczęśliwi.


Chcielibyśmy, by nasi rodzice byli wobec nas czuli, troskliwi i kochający. By nasze dzieci były dobre, mądre, zdrowe i szczęśliwe. By nasza praca była satysfakcjonująca, pełna sensu i dobrze płatna. By szef nas doceniał. By polityka stała się uczciwą troską o naród. By pogoda była odpowiednia. By sąsiad nie zakłócał porządku, był nam życzliwy. I tak dalej, i tak dalej.


Zbyt wielką wagę przykładamy do tego, co znajduje się poza nami, na zewnątrz, po drugiej strony granicy, jaką jest nasza skóra. Chcemy kontrolować to, co na zewnątrz. Jesteśmy głęboko przekonani, że owa kontrola przyniesie nam spokój. Jakżeż byłoby pięknie, gdyby...


Uczymy tego nasze dzieci, bo naprawdę jesteśmy przekonani, ze kontrola niesie ze sobą bezpieczeństwo. Wdrażamy więc na wszelkie sposoby ową kontrolę. Pojawiają się klucze, zamki, szyfry, kody, hasła, identyfikatory wszelkiej maści, szlabany, bramy, zakazy, nakazy, kodeksy, prawo etc.


Tak naprawdę nic by się nie zmieniło. Zaznalibyśmy nieco spokoju, ale zaraz dostrzeglibyśmy jakieś ułomności w innej materii. Bo tu nie chodzi ani o rodziców, ani o dzieci, ani o pracę, szefa, polityków czy sąsiadów. Chodzi o Ciebie. Zawsze chodzi o Ciebie. 


Nie ma najmniejszego znaczenia, jak wygląda rzeczywistość. Znaczenie ma to, jak na nią patrzymy, jak ją postrzegamy, jaką się jawi w naszych oczach.


A postrzegamy ja tak, jak możemy. A ta to, jak możemy wpływa kilka powiązanych ze sobą czynników.


Jednym z nich jest opór, jaki stawiamy.


Chcąc zaznać spokoju i harmonii, walczymy ze swoimi niewspierającymi emocjami, z hałasem, jaki rozbrzmiewa w naszych głowach/sercach/duszach. Wydaje się nam, że – jeśli tylko uciszymy jakąś emocję – wszystko wróci „do normy”. Sami sobie powtarzamy: „uspokój się”, sięgamy po tabletki, używki, rzucamy się w wir pracy, pochłaniamy serial za serialem czy śledzimy rozgrywki sportowe. Wszystko to na nic. A to z tego względu, że uciszanie w taki sposób emocji nie jest jej ukojeniem, a ucieczką przed nią.


Uciekanie przed emocjami to nic innego jak opór wobec nich. A stawianie oporu powoduje, że nie mają one możliwości się objawić. Jeśli nie mają takiej możliwości, to nie dajemy sobie szansy na przerobienie tych emocji. Pozostaje napięcie w ciele, którego nie zdołaliśmy rozładować.


Gdy więc pojawi się podobna emocja – a pojawi się szybko, skoro nie została rozładowana i uznana – jej objawy będą mocniejsze. I mocniejsze będą musiały być sposoby na jej zagłuszenie. A napięcie w ciele po kolejnej nierozładowanej emocji oczywiście będzie jeszcze większe.


Próbujemy sobie radzić na wszelkie sposoby. A tych w obecnych czasach jest mrowie. I wszystkie dostępne na wyciągnięcie ręki. W tym morzu sposobów, technik, narzędzi łatwo się zagubić. Łatwo – w dobrej wierze – zamiast sobie pomóc – można zaszkodzić.


Metody związane z oporem, walką, zaprzeczaniem nie wnoszą w nasze życie dobrostanu. Wręcz przeciwnie – wytwarzają napięcia, nakładają maski, redagują zwodnicze narracje, w które zaczynamy wierzyć. A pod ich powierzchnią dalej swoim życiem żyje nasz ból.


Co więc w miejsce owego oporu, walki, ścierania się?


Szukamy szczęścia nie tam, gdzie trzeba – to po pierwsze. Nie znajdziemy go ani w tabletce, ani w alkoholu, ani w serialach, ani w meczu, ani w ładnych widokach. Jest jedno jedyne miejsce, w którym możemy je znaleźć – nasze wnętrze.


Zatem w miejsce oporu, walki, ścierania się, proponuję utworzenie PAŁACU LUSTER. Pałacu, w którym można się przejrzeć. W którym można spotkać się ze sobą. Spojrzeć w oczy swojej przeszłości. Dotknąć tego, co boli. Zdezynfekować rany. Założyć opatrunek – po oczyszczeniu.


Zapraszam Cię do powrotu do siebie. Do PAŁACU LUSTER, który jest Twoim Sanktuarium. Do miejsca, które jest oazą obfitującą w czystą wodę.


Wróć do siebie. Do swojego Źródła.

Comments

Rated 0 out of 5 stars.
No ratings yet

Add a rating
bottom of page