W dżungli przeszłości
- Ewa Joanna Sankowska
- 26 cze
- 2 minut(y) czytania

Tak bardzo chcesz cieszyć życiem i tak bardzo nie możesz?
Czym jest to, co przeszkadza? Co sprawia, że zamiast korzystać z życia, rozpamiętujesz to, co dawno minione?
Chcę Ci po pierwsze powiedzieć, że to nie jest Twoja wina. W ogóle nie mówimy tu o żadnej winie. Niczyjej. Nawet tych, którzy sprawili, że teraz jest Ci tak, jak jest. Tych innych zostawmy póki co w spokoju. Zajmijmy się teraz Tobą.
Czy chcesz, czy nie chcesz, niesiesz ze sobą to wszystko, z czym nie poradzili sobie Twoi rodzice, dziadkowie i wcześniejsi przodkowie. A Twoje dzieci niosą ze sobą to, z czym Ty sobie nie poradziłaś. Niestety. I to jest ta zła wiadomość.
Jest też – a jakże – i dobra. Mianowicie, korzystając z tego, że nasz mózg jest neuroplastyczny, możemy zmienić swoje nawyki, przyzwyczajenia etc. Możemy oduczyć się tego, co nas nie wspiera. Możemy nauczyć się tego, co będzie nas budowało.
Bywa, że nurzamy się w swojej przeszłości, że pielęgnujemy żal, pretensje i złość. Bo to jest to, co znamy. To teren oswojony. I choć okupujemy to przedłużającym się stresem i – często – chorobami z niego wynikającymi – wybieramy ten stan zamiast ozdrowienia.
Ozdrowienie bowiem wymaga od nas zmian. A nasz mózg, choć neuroplastyczny, wcale tych zmian nie chce. Bo zmiana to niebezpieczeństwo. Nie wiadomo wszak, co z ową zmianą przyjdzie. Może gorsze? Trzyma więc nas w stanie, który nas nie wspiera, bo jest to przynajmniej wróg znajomy.
Podsuwa zatem setki wymówek, sabotuje nasze próby. Wszystko, by nie robić rewolucji.
Pytanie brzmi: pozwolisz sobą sterować? Czy jednak staniesz za sobą i wykorzystasz inne właściwości mózgu do tego, by osiągnąć dobrostan?
Każda zmiana może zaistnieć w relacji. To, co nas zmieniało, od tychże zależało. I to, co można zmienić, w relacjach się znajduje.
Po pierwsze tych z dzieciństwa. Z rodzicami, opiekunami, najbliższą rodziną. Potem w szkole, grupie rówieśniczej. Relacjach romantycznych. Potem w pracy, swojej rodzinie.
To, co dzieje się teraz w różnych naszych relacjach, nie wynika z tak zwanego niedopasowania charakterów, z wad naszych znajomych, członków rodziny, partnerów. Wynika z tego, czego doświadczyliśmy w naszym dzieciństwie. Wynika z naszych doświadczeń, przeżytych traum. Wynika z naszego stylu przywiązania.
A tenże wynika z naszych doświadczeń i przeżyć, w tym – traumatycznych – jakich doświadczyliśmy zarówno w dzieciństwie, jak i później. I nie ma co sobie czynić wyrzutów, samoudręczać i się i posypywać głowy popiołem. Ten styl przywiązania jest czymś, co przyjmujemy nieświadomie. Wszak nikt z nas świadomie nie decyduje się cierpieć.
Mało tego, choć to może brzmieć podejrzanie, ma on nas chronić przed niebezpieczeństwem. Dla naszego mózgu t, co znajome, jest bezpieczne. I nie ma znaczenia, że przy okazji jest niemiłe, przykre i chętnie byśmy z tego zrezygnowali. Niestety. Znaczenie ma, że wiemy, jak działa.
To tłumaczy fakt, że wybieramy podobne do siebie relacje, które nas drenują. To tłumaczy fakt, że zachowujemy się w podobny sposób w stosunku do różnych ludzi, choć chcielibyśmy inaczej. To tłumaczy fakt, że interpretujemy różne zdarzenia w jeden sposób i dziwimy się, dlaczego ciągle i ciągle spotyka nas to samo...
To nasze zdziwienie, frustrację czy złość można jednakże przełamać. Można cofnąć się w tę przeszłość, zastanowić się, co takiego się wydarzyło, jakie struny w nas poruszyło. I zrozumieć powtarzający się model zachowań, zdarzeń, relacji.
Comments