top of page

"Między ciszą a ciszą sprawy się kołyszą... i idą, i płyną - póki nie przeminą" [Grzegorz Turnau]

Zdjęcie autora: Ewa Joanna SankowskaEwa Joanna Sankowska

Czy takie święta jak 1 listopada czy Zaduszki mogą wpływać na nasz dobrostan?


Mogłoby się wydawać, że wręcz przeciwnie... Że jest to dzień pełen smutku, żalu. Może zabarwiony pretensją do losu, że zabrał nam kogoś bliskiego. Może naznaczony samotnością.


Dwa pierwsze dni listopada są w naszej kulturze wyjątkowe z tego względu, że się - w mniejszym lub większym stopniu - zatrzymujemy. A przynajmniej zwalniamy. Spotykamy się z rodziną, z którą widzimy się często raz do roku. Groby naszych dziadków czy rodziców mają tę moc, że gromadzimy się przy nich bez względu na różnice, które nas dzielą.


Stajemy nad grobami i wspominamy tych, których już z nami nie ma. Przypominamy sobie zabawne historie, w których uczestniczyli. Może po policzkach spłynie nam łza z żalu nad sobą, że już nie możemy ogrzać się w cieple ukochanej Babci, pośmiać z Przyjacielem, zwierzyć Przyjaciółce, poradzić Cioci, która tak naprawdę także tą Przyjaciółką była...


Może więc dać sobie prawo do tego smutku? Nie jest niczym złym zaduma i refleksja. Nie jest niczym złym zakopanie się pod kocem i przeglądanie albumów fotograficznych. Nie jest niczym złym wpatrywanie się w ogień świeczki czy płonące drwa w kominku. Danie sobie prawa do refleksji to dbanie o swój dobrostan.


Wcale nie musimy być herosami, nie musimy być twardzi w każdej minucie życia. To zresztą niemożliwe. Gdy za wszelką cenę chcemy być twardzi w momentach, gdy emocje chwytają za gardło, działamy przeciwko sobie. Dajmy więc sobie prawo do czasu ze sobą i swoimi wspomnieniami.


Wisława Szymborska powiedziała, że "umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią się im płaci", zatem wspominajmy tych, którzy odeszli. Zatrzymajmy się. Niezależnie od tego, czy pojawimy się nad Ich grobami, czy jesteśmy w swoich domach. Zapalmy świeczkę i powspominajmy.


Tylko - także z dbałości o nasz dobrostan - pamiętajmy, by nie dać się owemu smutkowi porwać. Uważność pozwala na przyjrzenie się temu, co jest w nas, dlaczego jest, jak na nas wpływa. Ale też pozwala nam podjąć decyzję o trwaniu w danym stanie emocjonalnym lub o wyjściu z niego. Można by rzec: "O ja nieszczęśliwy, że mnie to spotkało? Ależ nie tak! Lecz: O ja szczęśliwy, że chociaż mnie to spotkało, żyję bez smutku, nie gnębi mnie teraźniejszość, ani nie boję się" [Marek Aureliusz, Rozmyślania].


Czy aby na pewno fakt, że ktoś odszedł jest ważniejszy od tego, co zniósł w nasze życie? Czy uznajesz, że fakt śmierci bliskiej osoby naznaczył Cię bardziej niż to, czym ta osoba Cię obdarzyła? Ważniejsze jest to, że już się nie uśmiechnie czy to, że jej uśmiech dodawał Ci otuchy? Ważniejsze jest to, że już Cię nie wysłucha czy to, że tyle razy mogłaś/-eś się jej zwierzyć? Czy ważniejszy jest jej BRAK, czy jej OBECNOŚĆ w Twoim życiu?


Czy stojąc nad ich grobami lub wspominając wspólne chwile, stać nas na.. radość... że byli w naszym życiu? Że ubarwili nasze życie śmiechem, beztroską? Że wyposażyli nas w wiedzę? Że nauczyli życia? Że byli godni zaufania, że sami nam ufali?


Tak, nie będzie już ich przy nas. Można się smucić i smucić. To rzeczywistości nie zmieni. Ale też można uhonorować tych ważnych Ludzi inaczej niż smutkiem. Można ich uhonorować, dzieląc się z innymi tym, co przekazali nam.


Mam taki rytuał, Rytuał Dobrostanu, na Zaduszki. Zapisuję w dzienniku wdzięczności, za co jestem wdzięczna TYM, KTÓRZY ODESZLI. To wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Zanim bowiem słowa spłyną atramentem na papier, pojawiają się piękne obrazy z przeszłości. Obrazy ukochanej Babci, całującej mnie w oczy; Cioci-Przyjaciółki, śmiejącej się ze mną do łez; dobrego kumpla, zszywającego w pociągu relacji Kołobrzeg-Toruń naddarte spodnie; wspaniałej towarzyszki młodych lat, z którą przegadałam całą noc na zimowisku w klasie maturalnej...


I cieszę się, że pojawili się w moim życiu. Że wypełnili je radością, śmiechem, miłością, zaufaniem.




 
 
 

댓글


bottom of page